Hej wszystkim,
Chciałbym opowiedzieć swoją historię z HIV. Miałem ryzykowną sytuacje jakieś 2 lata temu podczas wyjazdu do Dubaju, gdzie pod wpływem alkoholu przespałem się z nieznajomą kobietą, bez zabezpieczenia. Na początku, gdy z nia pisałem dzień po, zapewniła mnie że jest zdrowa i ma wszystkie wyniki ok. Na ten moment jakoś mi to wystarczyło i zapomniałem o temacie.
Jednak jakiś rok po tym wydarzeniu zacząłem mieć jakies niepokojące objawy tj. ból jąder, bóle w okolicach wątroby/nerek, ogólne osłabienie organizmu. Mój mózg zaczął wtedy intensywnie myśleć co to moze być. I nagle przypomniała mi się ta sytuacja z Dubaju, zacząłem pisać z tą dziewczyna, pytać czy u niej wszystko ok, powiedziała że się regularnie bada co pół roku (jest z Szwajcarii a tam chyba ta świadomość o zdrowiu/regularnych badaniach jest standardem, nie tak jak w PL ze tylko jak boli). Ale zacząłem wtedy patrzec kogo śledzi na instagramie, wyszło ze praktycznie samych facetów, więc zacząłem podejrzewac ze robi takie cos co weekend, jeszcze jak wrzucała story co chwila z jakimś innym gościem w jakis hotelach (nie sądzę że była prostytutka bo ode mnie pieniedzy nie chciała). Jednak mój umysł zaczął podejrzewać ze to od niej mogłem się czyms zarazić (tj HIV). Zacząłem przeglądać caly internet odnośnie objawów itd i przypomniałem sobie że jakies 3-4 tyg po tym incydencie źle się czułem tj. przyszedłem raz później do pracy, miałem jakies przeziębienie przez ok 5 dni. I od razu mi zaklikneło że to mogła być ta choroba retrowirusowa i byłem pewien że jestem zakażony. Do tego zaczęło mi sie wydawać że mam powiększone węzly chlonne pachwinowe (i że te bolące jądra mogły miec z tym związek). Jechałem na badanie będac pewnym ze jestem zakazony. Pierwszy raz w życiu spojrzałem śmierci prosto w oczy bo nie mialem wtedy zupelnie zadnej wiedzy o HIV poza tym ze prowadzi do AIDS i w efekcie do śmierci. Powiedziałem o tym rodzicom, też sie przerazili i pojechali ze mną na ten test. Zrobiłem go w Diagnostyce (HIV Ag/Ab Combo), następnego ranka gdy zszedłem na dół do kuchni w domu, rodzice oznajmili mi ze wynik jest ujemny. Nie mogłem w to uwierzyć, ulga nie do porównania z niczym innym, poziom stresu był na poziomie 10/10 i tylko się modliłem o jakis Cud do Boga. Fast forward to today - zrobiłem od tamtego czasu 12 testów (łącznie z PCR i testami potwierdzenia) wszystkie wyniki ujemne, a ja dalej mam problem żeby w to uwierzyć, tak mocno mi to zaklikło w głowie. Leczę się psychiatrycznie, chodze na psychoterapie i na hipnoze, ale dalej te myśli mnie prześladuja, jakiś koszmar. To troche przestroga dla innych ale też może ktoś był/jest w podobnej sytuacji, chętnie usłysze wasze podejscie do tematu.
Z góry dzieki!